DOM
Yōkai mieszkają na pustkowiach, w wodzie, w lasach, na polach i łąkach, na wsiach i w miastach, ale żeby je spotkać, wcale nie musimy wybierać się w podróż: są również w naszych domach. Te domowe (lecz nieudomowione) stworzenia są być może najbardziej przerażające ze wszystkich, bo – czy o tym wiemy, czy nie – mieszkają razem z nami, w miejscach, które uważamy za własne i w których czujemy się najbezpieczniej. Są to yōkai bardzo blisko z nami związane. Pozostawione przez nie ślady – plamy na suficie, poduszka położona w niewłaściwym miejscu – przypominają nam, że nigdzie nie jesteśmy zupełnie sami i nigdy nie mamy wszystkiego pod kontrolą. Inny świat yōkai nakłada się na naszą rzeczywistość i może wkraczać do naszych snów. Yōkai wszędzie są z nami.
Yanari
Dźwięczący dom, domowi hałaśnicy lub poltergeist
Yanari to niewyjaśnione odgłosy w domu, czyli zjawisko, które dzisiaj często określa się mianem poltergeista. W starych japońskich domach yanari były słyszane jako postukiwanie przesuwanych ścian shoji i fusuma i jako inne tajemnicze nocne odgłosy.
Pierwsza znana nam wzmianka o yanari znajduje się w Gazu hyakkiyagyō, gdzie Sekien narysował je jako małe, antropomorficzne, przypominające oni postacie, pukające i drapiące w belki czy fundamenty starego drewnianego domu. Nie zamieszcza przy ilustacji komentarza ani opisu, lecz tylko podpis yanari (dosłownie „dźwięczący dom”)1.Ponieważ yanari pojawiają się w pierwszym kodeksie zawierającym w większości dobrze znane, tradycyjne yōkai, które nie potrzebowały objaśnień, możliwe, że Sekien zilustrował tu po prostu doskonale znane zjawisko poltergeista. Mógł być jednak pierwszą osobą, która powiązała z nim konkretne wizualne przedstawienie – małych demonicznych istot – przekształcając w rezultacie nieuchwytne doznania słuchowe w ucieleśnione żywe stwory.
Kasa-bake, kasa-obake lub karakasa-bake
Parasolkowy potwór
Nie istnieją żadne znane nam opowieści ani ludowe wierzenia dotyczące konkretnie kasa-bake (zwanego również kasa-obake lub karakasa-bake), parasolkowego potwora, który stał się czymś w rodzaju znaku firmowego yōkai, pojawiającym się wszędzie: od gier z okresu Edo do współczesnych filmów aktorskich i anime. Kasa-bake jest na ogół przedstawiany jako tradycyjny japoński parasol (z natłuszczanego papieru na bambusowym stelażu) z dwoma rękami, jednym okiem, długim językiem i – zamiast rączki – z jedną nogą obutą w sandał geta. Jest to zdecydowanie wizerunek lekki i zabawny, zwłaszcza w filmach, w których kasa-bake skacze wokół na jednej nodze.
Yōkai w postaci parasola pojawiają się już na początku okresu Edo, w zwoju obrazkowym Hyakkiyagyō-zu, za którego twórcę jest uważany Kanō Tōun (1625–1694)2. W Hyakki tsurezure bukuro z roku 1784 Toriyama Sekien również zawarł ilustrację podpisaną jako hone-karakasa (kościsty parasol). Oba te przedstawienia znacznie odbiegają jednak od obrazu, który upowszechnił się w latach późniejszych. Szczególnie reprezentatywna wersja jednookiego i jednonogiego kasa-bake z wysuniętym językiem widnieje w grze planszowej sugoroku (popularnej rozrywce okresu Edo), do której rysunki tworzył Utagawa Yoshikazu3. Wizerunek ten wykorzystał wiele lat później w mandze Mizuki Shigeru; podobna postać pojawia się również na przykład w filmie z roku 2005 The Great Yokai War.
Jakiekolwiek jest jej pochodzenie, postać kasa-bake wyraźnie łączy się z ideą tsukumogami, rzeczy i sprzętów gospodarstwa domowego, które po stu latach stają się yōkai. Jednooczność i jednonożność wskazują też, że pod względem poznawczym kasa-bake jest powiązany z wieloma innymi yōkai, takimi jak choćby hitotsume-kozō. Posiadanie jednego oka lub jednej nogi stanowi atrybut wielu bóstw i potworów również w innych kulturach.
Warto również wspomnieć, że od okresu Edo niektóre parasole były znane jako ja-no-me-gasa, czyli „wężookie parasole”, nie jest jednak jasne, czy istnieje związek między tym określeniem a kasa-bake. Prawdopodobnie nazwa ja-no-me-gasa wzięła się od kolorowego kółka malowanego wokół szpica parasola, tak że kiedy się go otwierało, wyglądał jak oko węża.
Mokumokuren
Oczy wszędzie
Późnym popołudniem idziesz przez las. Dochodzisz do starego, opuszczonego domu, w którym możesz znaleźć schronienie na noc. Jesteś sam, ale masz nieodparte wrażenie, że coś lub ktoś cię obserwuje. To dziwne zjawisko – poczucie bycia obserwowanym – zostało przez Toriyamę Sekiena narysowane w Konjaku hyakki shūi z roku 1781. Yōkai, którego Sekien tam przedstawia, nazywa się mokumokuren, co można przetłumaczyć jako „oczy, oczy ciągle” albo „oczy wszędzie”. Rysunek Sekiena ukazuje narożnik najwyraźniej opuszczonego domu, porośnięty chwastami. Ścianka shoji jest porwana i zniszczona, ale w każdym wyklejonym papierem segmencie znajduje się para oczu.
Kiedy przyglądamy się bliżej, zaczyna się nam wydawać, że oczy mają zagadkowy, niemal komiczny wyraz. Opis Sekiena również jest humorystyczny: „dom, w którym dawno temu ktoś mieszkał, ma wiele oczu. To musiał być dom kogoś, kto lubił grać w go”5. Gra słów polega tu na tym, że w grze go niezajęte pola otoczone przez kamienie tego samego koloru są nazywane „oczami”6. Sekien tworzy więc jednocześnie potencjalnie przerażający obraz i buduje kalambur (być może nie najwyższego lotu). Mokumokuren jest zatem dobrym przykładem tego, w jaki sposób dziwne zjawisko (poczucie bycia obserwowanym) zamienia się w żywego stwora (dom z oczami); pokazuje również humorystyczną stronę katalogów Sekiena.
Nie ma żadnych wcześniejszych źródeł dotyczących mokumokurena, badacze podejrzewają więc, że Sekien wymyślił tego yōkai7. Podobnie jak wiele innych rysunków Sekiena, ten również posłużył za inspirację Mizukiemu, który dodał do obrazka postać przerażonego człowieka wybiegającego z domu. Mizuki dopisał także do ilustracji opowieść o kupcu z Edo, który podróżował do Tsugaru w północno-wschodniej Japonii, aby kupić drewno. Ponieważ nie miał gdzie przenocować, zatrzymał się w opuszczonym domu. Kiedy wszędzie wokół niego pojawiły się oczy, ani trochę się nie przeraził – przeciwnie, zaczął je po jednym wydłubywać, wsadził do worka i zabrał do Edo, gdzie sprzedał je lekarzowi okuliście8. Chociaż Mizuki o tym nie wspomina, podobna historia została wcześniej spisana przez badacza folkloru Yamadę Norio, który nie używa terminu mokumokuren, a swojej krótkiej opowiastce nadaje tytuł „Oczy z shoji” (Shōji no me)9.
Mokomokuren wydaje się bardzo odpowiednim obrazem wszechobecnego w dzisiejszych czasach monitoringu. Oczy tkwiące w ścianach domu można uznać również za wizualizację kontroli społecznej – oczu wszystkich otaczających cię ludzi, obserwujących i oceniających twoje zachowanie.W języku japońskim istnieje nawet przysłowie: Kabe wa mimi ari, shōji wa me ari (Ściany mają uszy, a shoji mają oczy). W pewnym sensie zatem to społeczeństwo jest yōkai, który zawsze czujnie cię obserwuje, nawet kiedy myślisz, że jesteś sam.
Akaname
Lizacz brudu
Yōkai ten pojawia się po raz pierwszy w Gazu hyakkiyagyō Sekiena, gdzie zostaje przedstawiony jako mały antropomorficzny stwór, drapiący się po głowie i wysuwający język, skradający się za rogiem łaźni. Podobnie jak większość haseł w tym kodeksie nie ma żadnego opisu. Ponieważ mieści się w tym samym tomie, co yōkai takie jak tanuki czy tengu, możemy wnioskować, że akaname był w tamtym okresie również bardzo dobrze znany, chociaż do naszych czasów nie przetrwały żadne legendy ani ludowe wierzenia z nim związane.
Wyraz aka oznacza brud, błoto, pot, a także osad gromadzący się na brzegach wanny. Niektórzy badacze uważają, że akaname Sekiena jest podobny do akaneburi (lub wręcz stworzony na jego wzór) – stwora, który pojawia się w Kokon hyaku-monogatari hyōban z roku 1686, gdzie opisane są yōkai i inne tajemnicze istoty. Akaneburi jest tam przedstawiony jako stwór uformowany z brudu i łajna, mieszkający w łaźni lub w niszczejącym domu10.
Mizuki Shigeru wzoruje swoją ilustrację na rysunku Sekiena, z tym że pokazuje akaname liżącego drewnianą wannę. Zauważa również, że yōkai ten nie jest znany z niczego więcej jak tylko z wylizywania brudu z wanny, mimo to posiadanie w domu istoty tego rodzaju musi być dość nieprzyjemne, dlatego jest to dobry powód, aby dbać o utrzymywanie wanny w czystości. Mizuki sugeruje, że akaname to yōkai, który ma nas nauczyć higieny11.
Co ciekawe, inny wyraz również wymawiany jako aka, lecz zapisywany innymi kanji pochodzi z sanskrytu (arghya) i oznacza świętą wodę składaną w ofierze Buddzie. Kusząca jest perspektywa wyobrażania sobie akanabe jako yōkai, który może wychłeptać wodę święconą podczas obrzędów religijnych. Niestety, nie ma żadnych dowodów na tego rodzaju związek, ten rodzaj gry słów opartej na homonimach jest jednak bardzo w stylu Sekiena.
Tenjōname
Lizacz sufitu
Tenjōname, czyli dosłownie „lizacz sufitu”, to wysoki, kościsty stwór z frędzlastymi włosami i niezwykle długim językiem. Pierwsza wzmianka o nim znajduje się w Hyakki tsurezure bukuro Toriyamy Sekiena z roku 1784, gdzie zostaje przedstawiony jakby zawieszony w powietrzu, gdy liże drewniany sufit.
Tytuł tego katalogu Sekiena zawiera wyrażenie tsurezure, a tenjōname znakomicie pasuje do atmosfery innego słynnego zbioru, który również ma w tytule ten sam zwrot: Tsurezure-gusa (Szkice w godzinach próżnowania, 1333) autorstwa mnicha Yoshidy Kenkō (ok. 1283–1350). We wpisie 55 Kenkō pisze, że „pokój z wysokim sufitem jest chłodny w zimie i ciemny przy świetle lampy”12. Opis tenjōname u Sekiena w zabawny sposób nawiązuje do tego utworu: „Podobno jeśli sufit jest wysoko, [pokój] będzie ciemny, a w zimie chłodny; nie dzieje się tak jednak ze względu na konstrukcję domu. Winę za to ponosi całkowicie ten yōkai [kai]. Sama myśl o nim przyprawi cię o dreszcze”13. Innymi słowy, to nie sposób budowania sprawia, że pokój jest ciemny i zimny, ale tenjōname.
Możliwe, że yōkai ten istniał w folklorze, zanim trafił do katalogu Sekiena, nie ma jednak na to żadnych dowodów i wielu badaczy uważa, że Sekien po prostu go wymyślił14. Wiele lat później tenjōname znalazł się w katalogach Mizukiego, w których został narysowany bardzo podobnie. Opis jednak, który tutaj następuje, jest zupełnie inny:
To jest yōkai zwany „tenjōname”. Pewnie sądzisz, że jest bardzo pomocny – wylizuje do czysta sufit, który inaczej trudno byłoby wyczyścić. Tak jednak nie jest. Świetnie, że ten „lizacz sufitów” liże sobie to, co lubi, ale tam, gdzie przesunie język, natychmiast pojawiają się ciemne plamy. Kiedy nikogo nie ma w starym domu, świątyni lub chramie, yōkai ten wychodzi i zabiera się do działania swoim długim ozorem. […] W dawnych czasach, kiedy ludzie dostrzegali plamy na suficie, myśleli, że to dzieło tenjōname.
Mizuki wyjaśnia dalej, jak to się stało, że dowiedział się o istnieniu podobnego stwora. „Kiedy byłem dzieckiem” – pisze – „w sąsiedztwie mieszkała stara kobieta, która dobrze znała się na yōkai. Pewnego razu zatrzymała się u nas w domu, spojrzała na plamy na suficie i powiedziała: »Patrz! To tenjōname wychodzi w nocy i robi te plamy!«”15.
Jeśli tenjōname rzeczywiście wymyślił Sekien, to nie wiadomo, czy dzieło jego wyobraźni zostało potem włączone do tradycji ustnej i wiejskiego folkloru, aby całe wieki później objawić się jako sposób na wyjaśnienie, skąd biorą się plamy na suficie. Czy może opowieść ta została zmyślona przez Mizukiego, który tym samym przekształcił wytwór wyobraźni artysty w ludowy produkt zbiorowej wyobraźni? Istnieje jednak kilka innych świadectw o tenjōname. W wydanym w roku 1929 zbiorze materiałów źródłowych związanych z yōkai badacz folkloru Fujisawa Morihiko notuje, że „plamy pojawiające się na sufitach w starych domach i halach są dziełem tego yōkai”. Pisarz i folklorysta Yamada Norio (1922–2012) przytacza legendę o tenjōname złapanym w domu stronników klanu Tatebayashi, którzy przewieźli go do zamku i zatrudnili do sprzątania pajęczyn. Niestety, Fujisawa i Yamada nie podają, skąd czerpią swoje wiadomości, pochodzenie tych legend jest zatem niejasne16. Jakkolwiek sprawy się mają, dzieła Sekiena i Mizukiego, a także innych pisarzy i badaczy folkloru, pokazują dynamiczne, nielinearne relacje, jakie zachodzą między twórczością oralną a literacką (i wizualną). Uświadamiają także, jak żywe są oddziaływania między tradycją a indywidualną wyobraźnią w przypadku powoływania do życia potworów.
Baku
Tapir lub Zjadacz snów
W kulturze japońskiej baku to na ogół życzliwy yōkai, który zjada nocne koszmary.
Stwór ten został opisany w Chinach już w roku 834 w zbiorze wierszy poety z okresu Tang, Bai Juyi (772–846). Zostaje tam przedstawiony jako mający trąbę słonia, oczy nosorożca, ogon wołu i łapy tygrysa. Tekst wyjaśnia dalej, że „jeśli rozłożysz skórę, gdy śpisz, unikniesz zarazy, a jeśli narysujesz wizerunek baku, unikniesz nieszczęścia. Ludzie, których gnębią bóle głowy, dla ochrony przed nimi, idąc spać, osłaniają głowy parawanikami z wizerunkiem baku”17. Skojarzenie baku ze snem i zapobieganiem nieszczęściom przyjęło się w Japonii i w okresie Edo yōkai ten był już pełnowymiarowym pożeraczem koszmarów, strażnikiem ochraniającym śpiących podczas ich przebywania w sennych zaświatach. Dlatego też obrazki przedstawiające baku umieszczano w nocy przy poduszkach. Istniały nawet poduszki w kształcie baku18.
Trzy królestwa zawierają hasło poświęcone baku, z przedstawiającym go szkicem i licznymi odniesieniami do chińskiego kompendium medycznego Bencao gangmu. Stwór ten jest opisany tak jak przytoczono powyżej, w tekście znajdujemy jednak kilka dodatkowych szczegółów świadczących o jego niezwykłej sile. Na przykład zęby i kości baku są wyjątkowo mocne, a jego mocz „rozpuszcza żelazo i zmienia je w wodę”19.
Jedna z teorii głosi, że baku jest wzorowany na tapirze – ssaku żyjącym w Ameryce Południowej i Środkowej oraz w Azji Południowo-Wschodniej, w języku japońskim nazywanym właśnie baku (co zapisuje się takimi samymi kanji). Tapir w wersji yōkai najbardziej przypomina tapira malajskiego, jedyny gatunek rdzennie występujący w Azji. Chociaż niektórzy badacze twierdzą, że „zoologiczny baku nie ma nic wspólnego z baku legendarnym”20, yōkai ten ze swoim długim ryjkiem rzeczywiście przypomina ssaka istniejącego w rzeczywistości.
Niezależnie od tego, czy realnie istniejące zwierzę było inspiracją dla legendy, czy też raczej legenda nadała nazwę zwierzęciu, opis tego stwora pokazuje, że yōkai często były konstruowane jako hybrydy. Baku jest opisywany jako składający się z części rozmaitych zwierząt – tygrysa, słonia, nosorożca i wołu. Jest chimerą, zoologicznym kolażem. Ten sposób budowania wyjaśnień na zasadzie analogii (ogon jak u wołu, łapy jak u tygrysa) jest częstym sposobem opisywania wyglądu yōkai i konstruowania ich wizerunku. W pewnym sensie yōkai takie jak baku nie są ani prawdziwe, ani fantastyczne: wszystkie ich części wywodzą się od naprawdę żyjących zwierząt – tylko połączenie tych elementów jest dziełem wyobraźni.
Baku jest jednak przypadkiem bardziej skomplikowanym. Dla ludzi żyjących w okresie Edo lub wcześniej te zwierzęta, z których części został złożony, były równie dziwne i obce jak ich niespotykane połączenie. Słonie, nosorożce i tygrysy nie występowały w Japonii; przeciętny Japończyk z tamtych czasów widywał je (jeśli w ogóle) tylko na ilustracjach i w książkach, czyli w tych samych miejscach, w których spotykał baku. Baku był zatem nie bardziej tajemniczy i nie mniej prawdziwy niż nosorożec.
Makura-gaeshi
Przekładacz poduszki
Wyobraź sobie, że budzisz się rano i stwierdzasz, że poduszka pod twoją głową została w tajemniczy sposób przewrócona na drugą stronę, znalazła się w nogach łóżka czy gdzie indziej w pokoju. A może w ogóle całe posłanie jest inaczej ułożone, niż kiedy szedłeś spać. To robota yōkai przekładającego poduszki, czyli makura-gaeshi.
Pozbawiony opisu rysunek przedstawiający makura-gaeshi znajduje się w pierwszym katalogu Sekiena, możemy więc uznać, że był to yōkai dobrze znany w połowie okresu Edo. Obrazek Sekiena ukazuje samuraja, który budzi się i ze zdumieniem spogląda na leżącą u jego stóp poduszkę. Za nim w tle widnieje mały demoniczny stwór (podobny do tradycyjnych wyobrażeń boga błyskawic Raijina, a także do yanari z rysunku w tym samym katalogu) – to prawdopodobnie właśnie on przesunął poduszkę. Narysowana postać jest mglista i niejasna, tak jakby była wizją ze snu samuraja.
Murikami Kenji wskazuje, że oprócz ilustracji Sekiena możemy znaleźć kilka innych źródeł z epoki Edo zawierających wyobrażenie tego yōkai. Więcej przykładów znajdziemy jednak w nieco późniejszej kulturze ludowej, w której mukura-gaeshi jest nieraz opisywany jako postać podobna do dziecka – w niektórych regionach jest nawet nazywany makura-kozō (poduszkowy urwis). Czasami winą za przesuwanie poduszek obarcza się także domowe duchy, takie jak zashiki-warashi.
Murakami pisze również, że sposób ułożenia poduszki uznawano za ważną kwestię już w późnym okresie Heian. Ciała zmarłych układano z głową (i poduszką) skierowaną na północ21. Pojęcie kita-makura, czyli „północnej poduszki”, powszechnie kojarzy się z wierzeniem, że Budda miał umrzeć, leżąc z głową skierowaną ku północy – ta strona świata zaczęła więc być łączona ze snem śmierci. Nawet dzisiaj w Japonii panuje zwyczaj, aby unikać spania z głową zwróconą na północ – ponieważ może tu zadziałać mechanizm magii sympatycznej: jeśli pozycja, w której śpisz, przypomina pozycję zmarłego, oznacza to, że kusisz śmierć.
Wierzenia dotyczące „północnej poduszki” rzadko są przywoływane w kontekście postaci makura-geashi, ale związek tych dwóch rzeczy jest niekiedy bardzo widoczny. W opowieści zanotowanej w Kōchi mówi się na przykład o człowieku, który po przebudzeniu zorientował się, że podczas snu ktoś obrócił go tak, że jego głowa i poduszka były skierowane ku północy22. W innych historiach makura-geashi płata po prostu figle, nie mając żadnych szczególnie złych zamiarów.
Związek między snem a śmiercią, między jaźnią a utratą świadomości podczas snu nie jest przypadkowy. Miyata Noboru wskazuje, że poduszka jest rodzajem progu, przez który człowiek przechodzi do innego świata. Kiedy umysł pogrąża się we śnie, duch zdaje się oddzielać od fizycznego ciała. Przed okresem nowoczesnym poduszki w Japonii były zazwyczaj twardymi, małymi klockami. Wewnątrz nich lub pod nimi często umieszczano kadzidło, którego zapach miał sprowadzać sen. Poduszki były więc rodzajem magicznych przedmiotów, które zabierały ludzi w podróż do innego świata. Należało zatem traktować je z szacunkiem; nie wolno było ich kopać ani rzucać. Możemy więc zrozumieć, dlaczego znalezienie po przebudzeniu poduszki w innym miejscu lub poduszki obróconej na drugą stronę mogło się wydawać tak przerażające: to tak, jakby cały świat zmienił miejsce.
Doświadczenia snu i marzeń sennych wiążą się również z wierzeniem, że duch opuszcza wtedy ciało, z którym przez większość czasu jest związany. Zmieniając układ poduszki, makura-gaeshi może sprawić, że duch nie odnajdzie z powrotem drogi do ciała. Podobna idea wiązała się również z postacią rokurokubi.