Prezydentura jest najbardziej wyrazistą i spektakularną instytucją polityczną w systemie politycznym współczesnego państwa o ustroju republikańskim –
pisze prof. Marek Bankowicz w książce poświęconej tej instytucji .
Analizuje w niej różne rodzaje prezydentury, czyli różne ustrojowe odmiany tej instytucji (określonej przez konstytucje i zwyczaje polityczne), ale abstrahuje od osób pełniących tę funkcję.
Pisząc o Francji abstrahuje zatem od osoby Chiraca czy Sarkozy’ego (owszem, wspomina osobę de Gaulle’a, ale nie można zrobić inaczej, ponieważ Generał był twórcą modelu prezydentury V Republiki), a skupia się na cechach charakterystycznych tego modelu. Pisząc o Rosji abstrahuje od osoby Putina … Bankowicz opisuje tych modeli siedem. Amerykański – który nazywa „prezydenturą rządzącą”; francuski – to „prezydentura aktywistyczna”; niemiecki – to „prezydentura notarialna”; włoski – to „prezydentura mediacyjna i moderująca”; szwajcarski – to „prezydentura nieprezydencka” (tak, tak – ta paradoksalna formuła została użyta celowo); rosyjski – to „prezydentura absolutystyczna”. W osobnym rozdziale opisuje krakowski politolog instytucje głowy państwa w krajach Europy Środkowej, pisząc, że sytuują się one „pomiędzy reprezentacją a współrządzeniem”.
Nie jest to opis sporządzony z pozycji prawno-konstytucyjnych li tylko, chociaż ta perspektywa jest w tego typu pracy nie do ominięcia. Jest to opis odpowiadający na pytanie: „jak to działa”, a do tego potrzebna jest zarówno analiza tekstu konstytucji, jak i praktyki ustrojowej, niekiedy nawet ta druga jest ważniejsza od litery konstytucji.
Prezydent to tyle co głowa państwa, ale rzeczywista pozycja ustrojowa (pozycja w systemie politycznym) prezydenta Francji jest zgoła inna niż prezydenta Niemiec – chociaż oba państwa należą do starych demokracji. W Paryżu prezydent rządzi, jeśli ma za sobą przychylną mu politycznie większość Zgromadzenia Narodowego, a co najmniej ma istotny wpływ na politykę rządu w sprawach bezpieczeństwa i zagranicznych, gdy większość Zgromadzenia jest mu politycznie nieprzychylna. W Berlinie prezydent reprezentuje państwo niemieckie. To nie jest nic (wymiar symboliczny ma znaczenie, szczególnie w przypadku państwa, które ciągle jeszcze musi pokazywać światu, że przerobiło na serio lekcję totalitaryzmu), ale to nie jest to samo co władza polityczna. W Paryżu prezydent rządzi (a co najmniej współrządzi w okresach cohabitation), w Berlinie – nie.
Dwa najbardziej osobliwe modele prezydentury opisane przez prof. Bankowicza to model szwajcarski i model rosyjski. Ten pierwszy dlatego, że tamtejszy prezydent Rady Federacji jedynie przewodniczy pracom rządu, nie będąc jednak jego premierem w klasycznym rozumieniu tego terminu, a nadto funkcję tę pełni jedynie przez rok, a następnie przechodzi ona rotacyjnie na innego ministra. Jest to więc prezydentura cokolwiek umowna. Nie da się o niej nawet powiedzieć tego, co o prezydenturze niemieckiej – że reprezentuje państwo i jest strażnikiem dobrego obyczaju (pamiętajmy, że mówimy o modelu, a nie o wszystkich jego realizacjach) w polityce. Jest jakaś niby-prezydentura.
Co innego prezydentura rosyjska, ustanowiona parę lat po upadku ZSRR. Jest to jakaś nad-prezydentura. Pisze o niej Marek Bankowicz: „Ten model absolutystycznej prezydentury stanowi kontynuację rosyjskiej tradycji silnej władzy, na dodatek skoncentrowanej w gestii jednoosobowego organu władzy państwowej. Prezydentura takiego typu, czyli w istocie superprezydentura, przełamuje zasadę podziału władzy, gdyż w wyznaczonym przez nią schemacie ustrojowym zupełnie się nie mieści”.
Marek Bankowicz, Prezydentury, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013
Roman Graczyk